Podroz poslubna (Litwa, Lotwa, Estonia 2009) - dzien 8
d a n e w y j a z d u
127.90 km
12.00 km teren
09:01 h
Pr.śr.:14.18 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: (kcal)
Rower:Freeway
Trasa:
Roosisaare - Voru - Kirumpaa - Karnamae - Lammassaaro - Polva - Leevijoe - Vana-Kuuste - Ulenurme - Tartu - Koosa - Varnja
Pogoda:
z rana slonecznie, caly dzien mordewind i zimno, popoludniu pochmurnie
Relacja:
No i drwale nam na glowe nie zwalily sie :) O 6 wygladam z namiotu - ani chmurki na niebie. Sniadanko, zwijanie sie i jak zawsze obsuwa 20min :) Nie wymienilismy znow pieniazkow i w Voru - wczoraj za pozno, dzisiaj za wczesnie :) Ruszamy w kierunku Polva. Slonko swieci ale niestety wieje zimny wiatr i do tego mordewind. Caly czas jedziemy w kurteczkach :/ W Polva wymieniamy pieniadz. Podoba mi sie estonski styl budowy - drewniane kolorowe domki. Z Polva jedziemy do Tartu. Pod wiatr droga dluzy sie niemilosiernie. Docieramy do Tartu - drugie co do wielkosci miasto w Estonii - 100 tys. mieszkancow :D Robimy zakupy w naszym ulubionym sklepie MAXIMA i jedziemy zwiedzac miasto. Super drewniane domki. Ratusz i kamiennicy dookola. W centrum na kazdym kroku knajpki bo Tartu to miasto studentow, 1/5 mieszkancow to studenci. W Tartu znajduje sie jeden z najwiekszych uniwersytetow nad Baltykiem. Tartu klimatem przypomina mi Torun. Zaszalelismy i zamowilismy wykwitny obiad w restauracji. Siekana wieprzowina po estonsku. Niestety troche zeszlo sie ze zwiedzaniem i jedzeniem ale tak jestesmy najedzeni ze nie trzeba robic kolacji i mozemy popedalowac troche dluzej. Planujemy nocleg nad jeziorem Czudskim. Fajnym asfalcikiem docieramy do Koos. W jednym z domow nabieramy wody. Gosc nie mowi ani rosyjsku ani angielsku, dogadujemy sie na migi :D Dziwne bo jeszcze 200m wczesniej odpowiadali mi pieknym rosyjskim, nawet bez akcentu :) Ostatni odcinek do wioski pokonujemy okropnym szutrem. Przejezdzay wzdluz jeziora przez srodek wsi. Niestety jeziora nie widac, jego brzegi porostaja geste szuwary. Podpytujemy ludzi gdzie mozna sie rozbic. Babcie obok rozwalajacej sie cerkwi radza rozbic sie za klubem. Wszyscy mowia po rosyjsku bez akcentu, w polowie jeziora przechodzi granica z Rosja i mysle ze to jest mniejszosc rosyjska w estonii. Rozbijamy sie nad zatoczka wycieta w trzcinach. Gadam przez chwile z sasiadem we wsi :D Wybiera sie lodka na ryby z siecia. Mowi ze jak byl maly szuwarow nie bylo. Jutro sprobujemy dotrzec nad morze :) A teraz cos jeszcze przegryzc. Godzina 22:37 a wciaz jasno.
Galeria:
Slad gps:
Kategoria 100 - 200km, Estonia, foto, gps, podroz poslubna, rower, sakwowo, wielodniowa, wyprawa, z Dusia